W niedzielny wieczór, 6 kwietnia, służby ratunkowe w Miliczu zostały postawione w stan najwyższej gotowości po otrzymaniu zgłoszenia o rzekomym podłożeniu bomby w milickim szpitalu. Mężczyzna, który zadzwonił na numer alarmowy 112, twierdził, że w miejscu wycieku gazu z instalacji znajduje się ładunek wybuchowy. Jak się później okazało, alarm był fałszywy, a pacjenci oraz personel szpitala nie musieli być ewakuowani.

Po odebraniu zgłoszenia, służby natychmiast przystąpiły do działania. Na miejsce skierowano policję, strażaków z PSP oraz funkcjonariusza specjalizującego się w rozpoznaniu minersko-pirotechnicznym. Szpital i jego okolice zostały dokładnie sprawdzone, jednak żadnego zagrożenia nie potwierdzono. Dodatkowo, doniesienia o wycieku gazu również okazały się nieprawdziwe.

Policja szybko ustaliła tożsamość sprawcy. Już kilka minut po zgłoszeniu zatrzymano 60-letniego mieszkańca jednej z podmilickich wiosek. Mężczyzna był nietrzeźwy, a badanie wykazało ponad dwa promile alkoholu w jego organizmie. Zatrzymany usłyszał zarzut fałszywego alarmowania, co wywołało niepotrzebne działania służb ratunkowych i mogło stanowić zagrożenie dla zdrowia oraz życia osób przebywających w szpitalu. Za ten czyn grozi kara nawet do 8 lat pozbawienia wolności. Na czas śledztwa prokurator zdecydował o objęciu podejrzanego dozorem policyjnym.

Służby kontynuują wyjaśnianie szczegółów zdarzenia, a śledztwo w tej sprawie trwa.

(DL)

Fot. KPP w Miliczu, DL