W sobotę na krotoszyńskim rynku, ale także w wielu innych miejscowościach Polski, zebrało się mnóstwo osób, aby wypuścić w niebo kolorowe baloniki i tym samym uczcić pamięć Marcela Samola.

Historia małego wojownika zjednoczyła całą lokalną społeczność. Chłopiec wiele miesięcy zmagał się z guzem mózgu. Jedyną szansą dla niego było leczenie w Stanach Zjednoczonych. Wspólnymi siłami, poprzez różnego rodzaju akcje charytatywne, na początku ubiegłego roku udało się zebrać kolosalną kwotę kilku milionów. Marcel wraz z rodzicami poleciał do USA. W lipcu chłopiec wrócił do Polski, co było oznaką tego, że wyzdrowiał.

Niestety, radość nie trwała długo. Kilka miesięcy później okazało się, że choroba wróciła. Rozpoczęła się kolejna walka z czasem. Prowadzono kolejne zbiórki i organizowano rozmaite akcje, oczywiście na tyle, na ile było to możliwe ze względu na obowiązujące obostrzenia, związane z pandemią. Po wielu konsultacjach z różnymi lekarzami rodzice poinformowali, że dla ich synka nie ma już nadziei.

13 lutego Marcelek odszedł. Pogrzeb chłopca odbył pięć dni później. W minioną sobotę mieszkańcy naszego miasta, jak i wielu innych miejscowości, wyszli na ulice, aby uczcić pamięć małego wojownika. W niebo wypuszczono mnóstwo kolorowych baloników, a ponadto odpalano race. Do akcji włączyli się też strażacy z wielu jednostek, którzy pożegnali chłopca dźwiękiem syren. Kwota, którą udało się zebrać na rzecz Marcelka, została przekazana innym potrzebującym.

(LENA)