Wielkopolska Gazeta Lokalna KROTOSZYN

Wielkopolska Gazeta Lokalna KROTOSZYN
ZAREMBA
PADEWSCY

Mieszkańcy kontra stacja paliw

2018-10-04
  1. Strona Główna
  2. /
  3. Aktualności
  4. /
  5. Mieszkańcy kontra stacja paliw
Mieszkańcy kontra stacja paliw
Detektyw Szewc

Podczas niedawnego zebrania Rady Osiedla nr 1 mieszkańcy bloków przy ul. Konstytucji 3 Maja w Krotoszynie skarżyli się na działalność pobliskiej stacji paliw. Jak mówili, w nocy panuje tam uciążliwy, nie do zniesienia hałas, który wywołują pojazdy ciężarowe, parkujące przy stacji. Mieszkańcy domagają się od władz miasta egzekwowania prawa.

 

W spotkaniu wzięli udział również radni miejscy i powiatowi. Temat stacji benzynowej poruszyła Joanna Tomaszewska, przewodnicząca Rady Osiedla nr 1. Stwierdziła, iż problem ów jest powszechnie znany od wielu lat, dlatego postanowiła dotrzeć do decyzji środowiskowej, by się dowiedzieć, na jakich zasadach powinna funkcjonować stacja paliw i jakie ma zezwolenia.

Mieszkańcy mają pretensje głównie o to, że na terenie stacji paliw wybudowano wielki parking dla samochodów ciężarowych, co – zwłaszcza w nocy – generuje uciążliwy hałas. Efektem są także niszczejące drogi, po których jeżdżą tiry. – Bardzo często widzę, jak pojazdy ciężarowe mają problem, by prawidłowo stamtąd wyjechać. Drogi są niszczone, a potem trzeba je z publicznych, czyli naszych pieniędzy remontować – oznajmiła jedna z mieszkanek ul. Konstytucji 3 Maja

– Według wydanej decyzji zezwolenie na prowadzenie stacji paliw obejmuje godziny od 6.00 do 22.00. A zatem nie może ona funkcjonować przez całą dobę – powiedziała J. Tomaszewska, dodając, że w tej sprawie wystosowano pismo do burmistrza Krotoszyna, by wyegzekwował decyzję środowiskową, którą wydał urząd. W odpowiedzi napisano, że pismo zostało przekazane do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, ponieważ to jest jednostka, która powinna pilnować i egzekwować decyzje środowiskowe. – Z kolei od WIOS otrzymałam odpowiedź, że burmistrz powinien przeprowadzić kontrolę, a nasz wniosek winien zostać rozpatrzony w pierwszej kolejności na lokalnym terenie – wyjaśniła przewodnicząca RO nr 1.

Mieszkańcy nie kryli oburzenia, pytając, kto w takim razie ma egzekwować ową decyzję i wyciągać ewentualne konsekwencje. – Wszyscy przerzucają się odpowiedzialnością, nikt nie chce się tą sprawą zająć i przede wszystkim egzekwować prawa – rzekł jeden z mieszkańców.

– Do wyegzekwowania decyzji zobowiązany jest przede wszystkim organ, który ją wydał. Przez cztery ostatnie lata nic w tej sprawie nie zrobiono. Jesteśmy już w sytuacji skrajnej – stwierdził Mirosław Chojnicki z RO nr 1. Z kolei radny Sławomir Augustyniak powiedział, że bolączką miasta jest plan zagospodarowania przestrzennego. – Jak są konsultacje w tej sprawie, to nikt nie przychodzi – tłumaczył. – Mieszkańcy interesują się dopiero wtedy, gdy buduje się coś, co im się nie podoba. Każda rada osiedla może wystosować pismo do burmistrza, na które powinna dostać odpowiedź. Kiedy pytanie zadaje radny, musi otrzymać odpowiedź. Wszyscy wiemy, jak to wygląda. Proponowałbym, żeby podnieść to na sesjach – miejskiej i powiatowej. Macie swoich radnych, interweniujcie u nich – poradził radny Augustyniak.

Pomysł na rozwiązanie problemu podsunął Dariusz Rozum, radny powiatowy. – My Polacy mamy taką manierę, że o byle co możemy iść do sądu – mówił. – Nasz system sądowniczy jest niewydolny nawet dzisiaj. Dlatego stworzono instytucję mediacji. Proponuję takie rozwiązanie, w którym rolę przewodnią będzie miał burmistrz. Jesteśmy w okresie kampanii wyborczej i lepszej sytuacji, żeby tę sprawę rozwiązać, nie będzie. Co bym zrobił, gdybym był dobrym gospodarzem, za jakiego uważa się burmistrz Krotoszyna? Zadzwoniłbym do właściciela stacji i ściągnął go do swojego gabinetu. Położyłbym decyzję środowiskową na stół i powiedział tak: „Słuchaj, skarga za skargą, pod gabinetem i na sesji, codziennie radni i mieszkańcy mi krzyczą na sesji. Jeszcze chwila i nie będę miał wyjścia i będę musiał wszczynać postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Więc albo będziesz przestrzegał tej decyzji i skończą się wycieczki do mojego gabinetu, albo za chwilę nie będziesz mnie mógł prosić o żadną przysługę, bo mleko się rozlało”.

Temat ów pojawił się także na zeszłotygodniowej sesji Rady Powiatu Krotoszyńskiego. Mieszkańcy bowiem skierowali do rady pismo z prośbą o wyrażenie stanowiska w tej sprawie. – Od wielu lat zgłaszany jest ten problem – mówił starosta Stanisław Szczotka. – Niedawno u pana burmistrza odbyło się spotkanie z właścicielem stacji. Ta sprawa nie może być rozwiązana przez samorząd powiatowy. Właściciel stacji musiał uzyskać zgodę na jej budowę od starosty poprzedniej kadencji. Dwukrotnie mu odmówiono, na co są dokumenty. Pierwsza odmowa wynikała z niejasnych kwestii ochrony środowiska. Inwestor odwołał się do wojewody, który uchylił decyzję i nakazał ponowne rozpatrzenie. I tym razem ówczesny starosta odmówił pozwolenia, a wojewoda utrzymał w mocy tę decyzję. Kolejne odwołanie złożono w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Poznaniu. Wyrok nakazywał staroście wydać pozwolenie na budowę stacji paliw. Samorząd powiatowy zrobił więc to, co należało zrobić.

Starosta przyznał, że z informacji, które posiada, wynika, iż właściciel stacji jest skłonny do rozmów w kwestii tego, by tiry przemieszczały się ulicą Dworcową i nie jeździły koło bloków. Musi jednak uzyskać zgodę od właściciela terenu, którym jest PKP.

– Właściciel stacji zapewniał, że jest ona czynna – zgodnie z pozwoleniem – od 6.00 do 22.00 – kontynuował S. Szczotka. – Przyznał jednak, że w nocy tankowane są jego pojazdy i w tym tkwi zasadniczy problem. Sprawa jest w sądzie. Jeśli zaś chodzi o przyległy do stacji magazyn, to nie ma zgody na użytkowanie. Nadzór budowlany go nie odebrał ze względu na to, że konstrukcja budynku jest inna niż w projekcie. Właściciel twierdzi, że w sądzie czy prokuraturze jest wykonawca tejże inwestycji, który zastosował inne materiały niż były zawarte w umowie, bez jego zgody.

Dariusz Rozum stwierdził, iż błędem było początkowe myślenie, że taka mała stacyjka nikomu nie będzie przeszkadzać. – A mieszkańcy tego osiedla chcą spać i normalnie funkcjonować – powiedział radny. – Przecież nic się stanie, jak kilka osobowych samochodów będzie miało blisko do zatankowania paliwa – tak na początku myślano. Problem leży w tym, że powstała ogromna inwestycja i magazyny. Nikt sobie nie zdawał sprawy, że wąskimi uliczkami będą jeździły w aż takiej ilości tiry. Zastanowić się trzeba, jak długo te drogi wytrzymają.

Gdy padły stwierdzenia, że temat nieprzypadkowo został nagłośniony teraz, w okresie przedwyborczym, głos zabrała radna Beata Antczak. – To nie jest temat znany od miesiąca – oznajmiła. – Jestem członkinią Rady Osiedla nr 1. Pierwsze pismo o zajęcie się tą sprawą wysłane było trzy lata temu. Trudno więc mówić, że teraz nagle to odgrzebujemy. Może wreszcie urzędnicy zaczęli nas wysłuchiwać… – dodała radna.

MICHAŁ KOBUSZYŃSKI

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

jeden + osiemnaście =

YouTube

Archiwum
Andrzej Kaźmierczak
Jankowski
ZAWODNY
Kierakowicz
Manista
OLEJNIK
Paweł Grobelny
Potarzycka
Bratborski Maciej
MAYOR INK
ZBITY TELEFON
Jarmużek
Motosdodoła
BHP RABENDA
KOK
TK DACHY
IMPULS ZDUNY
MATYLA
Dietetyk Kaźmierczak
GÓRZNY GROUP
Agencja Reklamowa GL
BGP 2023
INNOWACYJNE FINANSE