Wielkopolska Gazeta Lokalna KROTOSZYN

Wielkopolska Gazeta Lokalna KROTOSZYN
Padewscy PRACA
PADEWSCY

Prawda o przeszłości uczy odróżniania dobra od zła

2022-07-14
  1. Strona Główna
  2. /
  3. Aktualności Milicz
  4. /
  5. Prawda o przeszłości uczy...
Prawda o przeszłości uczy odróżniania dobra od zła
TAPAS

11 lipca w dzień 79. rocznicy Krwawej Niedzieli przy skwerze im. 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK w Miliczu odbyła się uroczystość poświęcona ofiarom ludobójstwa dokonanego na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1939-1947 przez Ukraińską Powstańczą Armię – Organizację Ukraińskich Nacjonalistów. Wzięli w niej udział m.in. samorządowcy, przedstawiciele partii politycznych i Milickiej Grupy Rekonstrukcyjnej. Organizatorem wydarzenia było Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich.

 

Uroczystość rozpoczęła się od wprowadzenia pocztów sztandarowych oraz wspólnego odśpiewania „Mazurka Dąbrowskiego”. Następnie salwę honorową oddał członek Milickiej Grupy Rekonstrukcyjnej, który wcielił się w postać pułkownika Kazimierza Bąbińskiego ps. Luboń – komendanta okręgu Armii Krajowej „Wołyń”, twórcy i pierwszego dowódcy 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK.

– Po raz kolejny spotykamy się w tym miejscu, aby uczcić pamięć pomordowanych przez OUN-UPA w latach 1939-1947. Uczcić tych, którzy mają swoje groby, oraz tych, którzy ich nie mają ze względu na politykę prowadzoną przez dotychczasowe rządy na Ukrainie. O tym, że naród polski potrafi wybaczyć mordercom spod znaku czerwono-czarnej flagi, świadczy fakt udzielenia daleko idącej pomocy humanitarnej. Nie tylko uchodźcom, ale również tym, co bronią swojej ojczyzny przed straszną faszystowską bandą, jaką stała się Rosja. Ksiądz Isakowicz-Zaleski w swojej książce „Przemilczane ludobójstwo” napisał „ Polska-Ukraina, przyjaźń i partnerstwo”.  Tak właśnie Polacy postępują, w tym również miliczanie. Wspomniany duchowny napisał również jeszcze jedno zdanie „OUN-UPA, hańba i potępienie”. Nabiera to sensu wtedy, kiedy ambasador Ukrainy w Niemczech zrównuje Ukraińską Powstańczą Armię z Armią Krajową, jako równorzędne jednostki wojskowe. Na szczęście został zdymisjonowany. Ludobójstwo się dokonało i dokonujemy aktu wybaczania. Oczekujemy jednak uderzenia się w piersi i powiedzenia „mea culpa” – powiedział przedstawiciel Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo -Wschodnich.

Potem przemawiali samorządowcy. Starosta milicki odczytał relacje świadków tamtych tragicznych wydarzeń. – Leżała zabita od kuli w głowę, a obok jej 9-miesięczny synek. Główkę miał udeptaną w ziemię, a szyja ugodzona bagnetem lub nożem. Kiedyś Polacy i Ukraińcy żyli wspólnie jako sąsiedzi. W czasie II wojny światowej ta relacja zamieniła się w ofiary i morderców. Nie wszyscy Ukraińcy zgadzali się na mordy dokonywane na Polakach. Często spotykała ich również okrutna śmierć. Najwięcej zdarzeń miało miejsce latem 1943 r. Często miało to miejsce w niedzielę, kiedy zbierano się na mszę w kościele. Wiernych otaczano i byli przed śmiercią torturowani w okrutny sposób. 11 lipca 1943 r. oddziały UPA dokonały skoordynowanego ataku na 99 miejscowości pod hasłem „Śmierć Lachom”. Ludność polska ginęła od kul, siekier, pił, kos, noży, młotków i innych narzędzi zbrodni. Nasza obecność tutaj świadczy o tym, że nie damy zapomnieć o tych strasznych czasach. Kresowian zabito dwukrotnie – raz przez ciosy siekierą, a drugi przez przemilczenie. Druga śmierć jest gorsza od pierwszej. Prawda o przeszłości jest ważna, bo uczy odróżniania dobra od zła – oświadczył Sławomir Strzelecki.

Burmistrz Milicza podkreślił, że obecna wojna na wschodzie jest dogodnym momentem, aby pomiędzy narodami Polski i Ukrainy doszło do aktu pojednania. – 500 kilometrów stąd trwa krwawa i brutalna wojna. Armia ruska nie walczy z żołnierzami, a z cywilami. Dochodzi nawet do gwałtów na kobietach i dzieciach. Ta hołota ze wschodu nie zna żadnych zasad i granic. Łamie normy i przyjęte traktaty. Jedynym sposobem, aby ich powstrzymać, jest ich pokonanie. Robi to żołnierz ukraiński. Płaci własną krwią w obronie swojej ojczyzny, ale również sprawia, że ruska noga nie stanie na polskiej ziemi. Być może to paradoks dziejów lub pokuta, że tam odtwarzają się nieludzkie sposoby zabijania. Może to jest najwyższy czas, żeby rządy Ukrainy wyznały prawdę i pokutę. Dzisiaj ten moment jest bliski jak nigdy dotąd. Mamy jednocześnie świadomość, że bez wolnej Ukrainy nie ma wolnej Polski – stwierdził Piotr Lech.

Jak podaje Instytut Pamięci Narodowej, 11 lipca 1943 r. zaatakowano 99 miejscowości przedwojennego województwa wołyńskiego na Kresach Wschodnich – wtedy zajętych już przez niemiecką III Rzeszę. Dla upamiętnienia tego dnia, nazywanego Krwawą Niedzielą, co roku obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów. W tym czasie miało miejsce apogeum tamtych strasznych wydarzeń. O świcie oddziały UPA – często przy aktywnym wsparciu miejscowej ludności ukraińskiej – otoczyły i zaatakowały jednocześnie 99 polskich wsi w powiatach kowelskim, włodzimierskim, horochowskim i częściowo łuckim. Doszło do rzezi ludności cywilnej i zniszczeń. Wsie były palone, a dobytek grabiony. Badacze obliczają, iż tylko tego jednego dnia mogło zginąć ok. 8 tys. Polaków – głównie kobiet, dzieci i starców. Ginęli od kul, siekier, wideł, noży i innych narzędzi, nierzadko w kościołach podczas mszy i nabożeństw.

Za datę symboliczną dla rzezi wołyńskiej uznaje się 10 lipca 1943 r., kiedy bojownicy UPA rozerwali końmi wysłanego na pertraktacje z nimi przedstawiciela Polskiego Państwa Podziemnego, Zygmunta Rumla. Po tej zbrodni rozpoczęła się zaplanowana i skoordynowana masowa rzeź ludności cywilnej. Szacuje się, że w sumie doszło do ataków w 4300 miejscowościach. W pobliżu zniszczonych wsi i chutorów pozostały bezimienne masowe doły grobowe. Celem sprawców była jednak nie tylko fizyczna eliminacja polskiej społeczności, ale także wykarczowanie śladów świadczących o wielowiekowej obecności naszego narodu. Dlatego równolegle z aktem ludobójstwa niszczono dobra kulturalne, zabytki, gospodarkę i katolickie kościoły. W latach 1943-1945 na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej  wymordowano od 80 do 120 tysięcy Polaków. Precyzyjna liczba ofiar nie jest możliwa do ustalenia.

MICHAŁ KOBUSZYŃSKI

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

pięć × 5 =

YouTube

Archiwum
BGP 2023
INNOWACYJNE FINANSE
GÓRZNY GROUP
ZBITY TELEFON
MAYOR INK
Jarmużek
Motosdodoła
BHP RABENDA
KOK
TK DACHY
IMPULS ZDUNY
MATYLA
Agencja Reklamowa GL
Dietetyk Kaźmierczak