Wielkopolska Gazeta Lokalna KROTOSZYN

Wielkopolska Gazeta Lokalna KROTOSZYN
Padewscy PRACA
PADEWSCY

W przestworzach czuje się jak ryba w wodzie

2018-06-06
  1. Strona Główna
  2. /
  3. Aktualności
  4. /
  5. W przestworzach czuje się...
W przestworzach czuje się jak ryba w wodzie
Vidia film tekst

– Jak tylko oderwałem się od ziemi, poczułem, że to jest to, co pragnę robić w życiu – mówi Krzysztof Wesołowski na temat swojej pasji. 20-letni mieszkaniec Krotoszyna od czterech lat każdą wolną chwilę stara poświęcić się lataniu samolotami. Przeczytajcie, co opowiedział nam na ten temat.

 

Przygoda Krzysztofa Wesołowskiego z lataniem rozpoczęła się dzięki jego starszej siostrze, Joannie. – Asia swoją przygodę z lotnictwem zakończyła, robiąc licencję na szybowcach – opowiada K. Wesołowski. – To dzięki niej mogłem po raz pierwszy w życiu polecieć. Siedziałem wtedy z przodu, przed instruktorem, jako pasażer. To wspomnienie pozostanie na zawsze w mojej głowie.

Krzysztof po pierwszym locie, a miał wówczas 15 lat, zapragnął być pilotem. – Pamiętam, że od razu po powrocie do domu odbyłem rozmowę z rodzicami. Niestety, z racji mojego młodego wieku początkowo mama z tatą nie byli zbyt przychylni mojemu pomysłowi latania. Na szczęście po pewnym czasie zmienili decyzję, a ja mogłem zacząć spełniać marzenia – podkreśla młody krotoszynianin.

Każdy pilot szybowca bądź samolotu, zanim rozpocznie swoje kształcenie, musi mieć 16 lat. – Mimo młodego wieku od początku ciągnęło mnie do samolotów – przyznaje Krzysztof. – Po rozmowach z rodzicami zdecydowałem, że chciałbym to robić. Jestem im wdzięczny za wsparcie, jakie mi dają. W środowisku pilotów mówi się, że wszyscy młodzi zaczynają od nauki latania szybowcami. U mnie sytuacja wyglądała inaczej, bo zdecydowałem się na samoloty.

Pierwsze szkolenie zakończyło się zdobyciem licencji pilota turystycznego PPL. – Pozwala ona na wykonywanie lotów na małych samolotach jednosilnikowych, tzw. awionetkach – tłumaczy nasz rozmówca. – Mogę zabrać ze sobą każdego, kogo chcę, lecz nie mogę czerpać z tego żadnych korzyści majątkowych. Ponadto nie mogę latać w złych warunkach, takich jak brak widoczności, powyżej pięciu kilometrów, a także muszę utrzymać odpowiednią separację od chmur.

Szkolenie prowadzone przez firmę Pyrlandia Boogie odbywało się na lotnisku w Michałkowie. Składało się z teorii i praktyki, a nad całością czuwała dwójka instruktorów – Marcin Michalak i Zdzisław Kuśmierek. – Szkolenie składało się z kilkugodzinnych wykładów z przedmiotów teoretycznych i 45 godzin lotu – wspomina K. Wesołowski. – Lataliśmy najpierw w okolicach Ostrowa Wielkopolskiego. Dopiero po 20 godzinach mieliśmy loty do Kobylnicy, Leszna czy Konina.

Pierwsze podróże samolotem nie należały do najłatwiejszych. – Lądowanie i start to dwa najbardziej stresujące momenty, jeżeli chodzi o naukę nowych osób – podkreśla młody pilot. – W sytuacjach awaryjnych za pierwszym razem instruktor pokazywał nam, jak musimy reagować. Przy kolejnych próbach już sam reagowałem odpowiednio do sytuacji. Nauczyciele woleli swoje uwagi przekazać słownie, abyśmy sami mogli wykonywać działania w newralgicznych momentach.

Przed każdym lotem młodzi piloci musieli wykonać odpowiednie zadania. – Spotykaliśmy się na godzinę przed wylotem – kontynuuje Krzysztof. – W tym czasie dokładnie analizowaliśmy diagramy pogodowe, aktualne sytuacje na lotnisku docelowym oraz zapasowym. Było to szczególnie ważne w sytuacjach kryzysowych, gdy musieliśmy lądować awaryjnie. Przy okazji rozmawialiśmy o wszystkim, co nas może spotkać podczas lotu. Musieliśmy wydrukować wymagane dokumenty, takie jak mapy pogodowe, a przed samą podróżą sprawdzić dokładnie, czy samolot nie ma uszkodzeń, jaki jest stan paliwa i oleju. Całość kończy się po uzupełnieniu dziennika pokładowego technicznego, gdzie odnotowane są wszystkie ważne zdarzenia związane z samolotem.

W pamięci naszego bohatera utkwiły szczególnie dwa loty. Pierwszy to lot do Szymanowa. – Ze względu na intensywny deszcz musieliśmy odbijać do Lubina – opowiada K. Wesołowski. – Na lotnisku wykonaliśmy manewr „touch and go”, czyli niepełne lądowanie. W momencie dotknięcia ziemi kołami, dajemy maksymalną moc i na nowo odbijamy się od pasa startowego. Po tym wybiegu wróciliśmy na lotnisko w Michałkowie.

Drugi z pamiętnych lotów miał miejsce w scenerii zimowej. – Lecąc z Leszna do Michałkowa, mieliśmy bardzo dobrą widoczność. Pozwoliła ona wzbić się na wysokość 600 metrów, z której zobaczyliśmy z daleka Sky Tower we Wrocławiu – oznajmia miłośnik latania.

K. Wesołowski w marcu tego roku rozpoczął szkolenie, by zdobyć licencję na zawodowego pilota liniowego. Co dwa tygodnie musi jeździć do Poznania, gdzie obecnie odbywają się kursy teoretyczne. – Sama nauka zajmuje około roku. Do zaliczenia mam 14 przedmiotów, a łączna baza pytań to 16 tysięcy. Całość kończy się egzaminem pisemnym w Warszawie – wyjaśnia. Z kolei praktyka wymaga 200 godzin nalotu, gdzie należy prowadzić samolot w nocy, przy słabej widoczności lub jej całkowitym braku czy z załogą wieloosobową.

– Filmy nie oddają w pełni tego, co jest w rzeczywistości – zaznacza krotoszynianin. – Mając przed oczami widok z youtube, nie potrafię tak samo poczuć się jak za sterami samolotu. Mam z lotów mnóstwo pozytywnych wspomnień i wrażeń. Moim celem jest zdobyć kolejną licencję i zajmować się w przyszłości zawodowo lataniem. Zachęcam wszystkie osoby do spełnienia swoich marzeń, niekoniecznie związanych z lotnictwem. Warto wierzyć w swoje marzenia – dodaje K. Wesołowski.

(GRZELO)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

trzy × jeden =

YouTube

Archiwum
BGP 2023
INNOWACYJNE FINANSE
GÓRZNY GROUP
ZBITY TELEFON
MAYOR INK
Jarmużek
Motosdodoła
BHP RABENDA
KOK
TK DACHY
IMPULS ZDUNY
MATYLA
Agencja Reklamowa GL
Dietetyk Kaźmierczak