Wielkopolska Gazeta Lokalna KROTOSZYN

Wielkopolska Gazeta Lokalna KROTOSZYN
PADEWSCY

Miliczanie potrafią niesamowicie się zaangażować

2022-05-10
  1. Strona Główna
  2. /
  3. Aktualności Milicz
  4. /
  5. Miliczanie potrafią niesamowicie się...
Miliczanie potrafią niesamowicie się zaangażować
MDECOR

Już przeszło dwa miesiące trwają działania wojenne za naszą wschodnią granicą. Ukrainę opuściło miliony osób – głównie kobiety i dzieci. Do samej Polski według najnowszych statystyk przybyło trzy miliony uchodźców. Polacy masowo otworzyli dla nich swoje serca, wykazując się solidarnością i chęcią niesienia pomocy ofiarom wojny. Nie inaczej jest w Miliczu, gdzie od początku rosyjskiej agresji wielu mieszkańców zaangażowało się w pomaganie, we wszelkie zbiórki i transporty humanitarne. Sporo na ten temat powiedział nam Jacek Biernat, prezes Ośrodka Sportu i Rekreacji w Miliczu.

 

– 24 lutego rozpoczęła się wojna, a już następnego dnia skontaktowałem się z kolegą Arturem Nakoniecznym, na co dzień strażakiem Państwowej Straży Pożarnej w Miliczu. Zapytałem go, czy jeśli pojawi się konieczność wyjazdu z pomocą na Ukrainę, to ze mną pojedzie. Zgodził się, więc poinformowałem burmistrza Piotra Lecha, że jesteśmy gotowi zorganizować transport niezbędnych rzeczy. Tak się rozpoczęła inicjatywa pierwszych konwojów humanitarnych – wspomina Jacek Biernat.

Wkrótce zareagowały kolejne osoby, które wyraziły chęć wzięcia udziału w transportach, m.in Dawid Misiak, Michał Glinka i Dawid Mensfeld czy Darek Nowicki. W sumie uzbierała się ośmioosobowa grupa, która aktywnie uczestniczyła w organizacji zbiórek. 2 marca z Milicza wyjechał transport czterech aut w kierunku ukraińskiej granicy. Jeden został już rozładowany na przejściu granicznym. Dary przekazano tym potrzebującym, którym udało się przedostać na polską stronę. Reszta dotarła do miejscowości Mościska (17 km od polskiej Medyki – przyp. red.). Część rzeczy przekazano miejscowemu proboszczowi, a inne jednostkom Obrony Terytorialnej.

– Kolejne wyjazdy zorganizowano 9 i 24 marca, 8 i 29 kwietnia. Czyli w sumie do tej pory byliśmy z transportem aż pięć razy. Wybraliśmy na Ukrainie miejscowość Mościska, ponieważ mamy tam bardzo dobre kontakty z rodziną, u której nocowaliśmy w przeszłości. Byliśmy tam w ramach akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”, gdzie jeździliśmy porządkować polskie cmentarze. Rozpoczęło się to kilka lat temu, kiedy nawiązaliśmy relacje z Marianną i Wiktorią Bunio. Bardzo nam pomagali wcześniej i chcieliśmy się w ten sposób zrewanżować. Są częścią Centrum Wolontariatu w Mościskach, gdzie przewiezione dary były rozdysponowane, m.in. żywność, leki czy elementy militarne. Mamy informacje i zdjęcia, że były one wysyłane do Lwowa, Kijowa, Charkowa, Sumy. Większość trafiało praktycznie na linię frontu. Dostarczaliśmy także sprzęt strażacki, ufundowany przez OSP z naszego powiatu – mówi prezes milickiego OSiR-u. Wszystkie dary transportowane na Ukrainę pochodziły m.in. ze zbiórek zorganizowanych przez Chatkę Puchatka – Świetlicę Środowiskową Ośrodka Pomocy Społecznej, szkoły podstawowe nr 1 i 2, Przedszkole Samorządowe, Koło Łowieckie „Diana”, prywatne osoby, nawet z zagranicy, jak choćby Dian Kozak z USA czy Anna Kwolik-Zemaitatis również z USA, która ufundowała środki medyczne. W pomoc zaangażowały się też gminy partnerskie z Niemiec

Grupa wolontariuszy – Karolina Pochodyła, Agnieszka Kuśnierz, Renata Zając, Jakub Wencek i Jacek Biernat – kilka dni przebywała również na przejściu granicznym w Korczowej, gdzie w hali utworzono tymczasowy punkt pomocy uchodźcom. Pomagali poprzez przygotowywanie posiłków czy udzielanie informacji na temat aklimatyzacji na terenie Polski, czyli wyjaśniali, jak zakupić kartę SIM do telefonu, jak dotrzeć do możliwych miejsc zakwaterowania itp. – Było to niesamowite przeżycie, ponieważ zobaczyliśmy, jak naprawdę wygląda życie ludzi uciekających przed bombardowaniami. Spaliśmy między nimi na łóżkach polowych i widzieliśmy, jak żyją uchodźcy. Jakub Wencek włączył się aktywnie w działania grupy, która poszukiwała na terenie Polski schronienia dla uchodźców. Potem, po kilku dniach, odbierał telefony z wiadomościami, że są zadowoleni, że dostali pracę i mają dobrą opiekę. Współpracowaliśmy z wolontariuszami, którzy przyjechali na przejście graniczne z całego świata – z Hiszpanii, Izraela, Francji, Niemiec, USA czy Holandii. To bardzo cieszy, że nasze działania przyniosły tak pozytywne efekty. Podczas naszego kilkudniowego pobytu na granicy zauważyliśmy, że najlepiej w całej tej traumatycznej sytuacji radzą sobie dzieci. Potrafiły się odizolować od tego wszystkiego, bawiąc się wspólnie, grając w piłkę, biegając. U osób dorosłych widać było, że to dla nich wielce traumatyczne przeżycie. Często zabierali z domów tylko to, co niezbędne i uciekali – opowiada nasz rozmówca.

– Myślałem, że z czasem przestaniemy jeździć na Ukrainę, ponieważ większość środków jest teraz przeznaczanych dla będących u nas na miejscu uchodźców. Jestem mile zaskakiwany kolejnymi telefonami od ludzi, którzy chcą przekazać następne rzeczy na Ukrainę. Pytają ciągle, czy możemy je zawieźć na wschód. Miliczanie potrafią się niesamowicie zaangażować. Mamy trudną sytuację, która mocno drenuje nam portfele, a mimo tego tak świetnie odpowiedzieli na apel niesienia pomocy. Mamy zaplanowany wyjazd za kolejne dwa tygodnie (rozmowa odbyła się 29 kwietnia – przyp. red.) i liczymy, że ten wyjazd nastąpi już po zakończeniu wojny, którą oczywiście wygra Ukraina – oznajmia J. Biernat.

Prezes OSiR-u wspomniał także o powołaniu Społecznego Komitetu Pomocy Ukrainie, który tworzą głównie kierownicy i pracownicy jednostek samorządowych. Komitet koordynuje zbiórki i organizuje wsparcie dla uchodźców przebywających na terenie gminy. Do jego zadań należy też uzupełnianie braków w niezbędnych rzeczach bytowych, szukanie pracy dla uchodźców, udzielanie pomocy w czynnościach administracyjnych itp.

J. Biernat podkreślił, że naród ukraiński jest bardzo waleczny i nie podda się tak łatwo w tej wojnie. – Będą walczyć do samego końca. Są pewni wygranej. Jest zdecydowanie więcej chętnych mężczyzn, niż mają broni. Ludzie czekają w kolejce, gdzie na sześciu chętnych jest jeden karabin. Widać determinację. Są bardzo wdzięczni, że ich matki, żony, dzieci zostały objęte wspaniałą opieką w Polsce. Mamy mnóstwo telefonów z podziękowaniami za to, że mogą skupić się na walce bez konieczności przejmowania się swoimi bliskimi – puentuje J. Biernat.

MICHAŁ KOBUSZYŃSKI

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

pięć × 2 =

YouTube

Archiwum
ZBITY TELEFON
MAYOR INK
Jarmużek
Motosdodoła
BHP RABENDA
KOK
TK DACHY
IMPULS ZDUNY
MATYLA
Dietetyk Kaźmierczak
Agencja Reklamowa GL
BGP 2023
INNOWACYJNE FINANSE
GÓRZNY GROUP